sobota, 29 grudnia 2018

Nowy rok

  Już za chwilę nowy rok. W 2018 sporo się wydarzyło, nawet powiedziałabym bardzo dużo. Skończyłam liceum, napisałam maturę, czyli najważniejszy egzamin i jak się okazuje nie najtrudniejszy. Do tego dostałam się na studia. Niedługo okaże się czy było warto. Nauki jest full, i na tą całą sesje już kilka dni temu zaczęła się uczyć. Niby przedmiotów nie dużo, ale materiałów jest bardzo dużo.
  Pod koniec tego roku zaczęło się pojawiać mniej postów, co jest też spowodowane studiami. Teraz wszystko nimi tłumaczę, ale tak własnie jest. Szyłam też niewiele, ale na koniec roku przygotowałam spory prezent dla sióstr na co tutorial też się niedługo pojawi. A teraz sprawdźmy, które z postanowień znalazły rozwiązanie.
  • zrobić tutorial na nauszniki dla konia
  • uszyć szelki bezuciskowe
  • dodać film z instrukcją jak uszyć plecak emotkikonę
  • jeszcze więcej spacerów z Royem
  • skończyć moją pisaninę
  • poznać dużo nowych ludzi
  • posty co sobotę (kwiecień i maj będą bez postów)
  • uszyć bluzkę
  • więcej fotografowania
  • zrobić zdjęcia burzy
  Pisaninę skończyłam, ale też zaczęłam drugą, a właściwie już trzecią i wiąż ją męczę. Ale jestem już przy końcu, tyle powiem. Może kiedyś ktoś to przeczyta. Zobaczymy. Nie udało się uszyć żadnej bluzki, no cóż owerloka nie mam, a moja maszyna nie bardzo ogarnia obszywanie ściegiem owelokowym. 
  To może teraz pora zastanowić się nad kolejnymi postanowieniami noworocznymi.

  • dodać tutorial na prezent o którym mówiłam 
  • wyjechać gdzieś, zaplanować wyjazd
  • uszyć kantar
  • kupić nowy aparat
  • więcej przepisów na blogu
  • uszyć pościel, może jeszcze ją w jakiś sposób ozdobić
  • uszyć nieszczęsną nerkę, o której mówię już tak długo
  • zrobić bluzę nawiązującą do serialu Teen Wolf, a najlepiej dwie
  • dostarczyć schronisku nieużywane obroże Roy'a
  • nauczyć się grać na gitarze
  • post o fotografowaniu burzy
  Myślicie że dam radę się z tym wszystkim uporać, w sumie to nie jest tego jakoś strasznie dużo. Wszystko zależy od czasu jakim będę dysponować. 

sobota, 22 grudnia 2018

Gorąca czekolada na mroźny dzień

 Jak tam Wasze przygotowania do świąt. W moim rodzinnym domu zapachy rozchodzą się od samych drzwi. Makowce, serniki i inne ciasta czekają by je zjeść. Do tego pyszne pierniczki, sama zjadłam ich już dużą ilość. Myślenie nad prezentami zakończyło się wykonaniem ich, czy też kupieniem. Teraz nie mogę się doczekać aż zostaną otwarte. Ale nie o tym będzie dzisiaj.
 Nie wiem czy pamiętacie, ale ostatnim razem wspominałam coś o ciepłym kakao i złej pogodzie na zewnątrz. Dzisiaj do tego wrócę, bo pomyślałam, że można by zrobić mały przepis. Dość popularny i znany, ale nie zawsze mamy na to czas. Czasem lepiej jest po prostu kupić w sklepie gotowy proszek kakaowy, który można wsypać do szklanki, zalać mlekiem, lub wodą i gotowe. Jednak gdy znajdziemy chwilę czasu warto jest go poświęcić na przygotowanie takiej gorącej czekolady na piechotę.

Składniki
  • szklanka mleka
  • łyżeczka mleka skondensowanego słodzonego
  • cztery kostki czekolady mlecznej milka, można dodać więcej
  • dwie kostki gorzkiej czekolady
Wykonanie
  Zaczynamy od pokrojenia bardzo drobno czekolady, można ją również rozpuścić, wtedy lepiej się połączy z mlekiem. W rondelku podgrzewamy mleko. Na zdjęciu mam dosyć mało tego mleka, bo odmierzyłam niecałą szklankę.

  Gdy mleko będzie miało około 40 stopni odlewam trochę do oddzielnej szklanki i mieszam ze skondensowanym mlekiem. 
 Po czym spieniam mleko.
Do reszty mleka wrzucam posiekaną czekoladę, chwilę mieszam i wyłączam ogień. Po rozpuszczeniu będzie można je jeszcze podgrzać, jeśli nie będzie nam odpowiadała temperatura.
  Początkowo kawałki nie będą się chciały rozpuścić, ale w końcu całkowicie znikną. Wystarczy dłużej pomieszać. Teraz możemy dodać spienione od razu do szklanki lub część, a resztę na koniec. Ja zrobiłam to według drugiej opcji.
 Następnie wlewam mieszankę mleka z czekoladą i dokładam resztę spienionego mleka.
 Jako słodki dodatek posypuję jeszcze całość kawałkami czekolady.
Życzę wam smacznego, bo mnie bardzo smakowało.
  Na sam koniec chciałabym życzyć wam wesołych świat, dużej rezerwy w żołądku, żeby starczyło miejsca na wszystko. Do tego rodzinnej atmosfery i udanych prezentów. 
Asia

sobota, 8 grudnia 2018

Cavaliada Poznań

  Fani koni, czy też zawodów konnych wiedzą o co chodzi. Cavaliada to duże wydarzenie z masą ciekawych konkursów. Tego roku, jako że pomieszkuję w Poznaniu, postanowiłam odwiedzić Międzynarodowe Targi Poznańskie. Wybrałam czwartek, bo najbardziej mi odpowiadał, ale popełniłam spory błąd wybierając się tam rano. Miałam bilet na jeden dzień, czyli musiałabym siedzieć tam do wieczora żeby zobaczyć najciekawsze konkursy. Właśnie, najciekawsze są wieczorem, czyli powinnam przyjść właśnie później a nie z samego rana, ale teraz przynajmniej mam nauczkę.
  Ale bardzo mi się podobało mimo tego małego błędy. Zrobiłam parę zdjęć. Obejrzałam wszystkie stoiska po dwa razy i na pewno za rok tam wrócę.