sobota, 25 lipca 2020

Ozdobna koperta

Czasem potrzebujemy koperty, ale nie mamy żadnej pod ręką. Być może sklepy już zamknięte. Spokojnie można ją zrobić samemu, a co lepsze, ozdobić. Taki unikatowy przedmiot z pewnością przyciągnie wzrok. Jejku zaczynam posty jakby to była reklama. Tytuł już znacie, tekst reklamowy również, więc przejdźmy do rzeczy.
Jak zrobić?
Podstawą jest kartka. Dodatkowo mogą się przydać nożyczki i klej. Nie zaszkodzą jeszcze jakieś ozdobne tasiemki czy inne dodatki. Zaczynamy od złożenia kartki w kwadrat i odcinamy mniejszy kawałek.

sobota, 18 lipca 2020

W świecie małych figurek

Kiedyś były plastelinowe konie, a teraz modelina. Na początek przygody z modeliną nie chciałam wydawać za dużo pieniędzy na Fimo, choć opinie są bardzo zachęcające. Inną i tańszą opcją okazała się znana wszystkim Astra. Dostępna chyba w każdym sklepie, dlatego też uważam, że warto się nią zainteresować. Poszukałam trochę i kupiłam takie pudełko z dwunastoma kolorami. Zaczęłam się tym bawić i mogę już o tym powiedzieć co nieco.
Jaka jest modelina Astry?
Przede wszystkim jest inna niż była. Kiedyś ciężko ją było zmiękczyć, kruszyła się w dłoniach. Teraz jest lepiej, choć nie jakoś super. Modelinowe figurki formuje się całkiem dobrze, choć im dłużej wyrabia się modelinę, tym bardziej klei się do rąk. Może to spowodować trudności przy mniejszych elementach. Na opakowaniu jest informacja, że nie powinna brudzić rąk, co jest nie prawdą. Dlatego lepiej jest uważać przy używaniu kontrastowych kolorów. Modelina jest bezzapachowa. Samo wypiekanie nie jest trudne. Podobno z czasem kolory robią się bledsze, ale zbyt krótko ją mam żeby ocenić. Wypalone figurki są niestety dość kruche i lepiej nimi nie rzucać :D.
To tyle jeśli chodzi o moją opinię, sami oceńcie czy warto kupić coś takiego, oczywiście mówię tu o pierwszych próbach zaprzyjaźnienia się z modeliną. Taki figurki świetnie sprawdzą się jako zawieszki.

sobota, 11 lipca 2020

Sesja o zachodzie

Studia zabrały mi bardzo dużo czasu, przez to aparat poszedł w odstawkę, fakt, że zdarzały się pojedyncze zlecenia na imprezach, ale to nie to samo. Wyjść z kimś na sesję to więcej skupienia, myślenia nad kompozycję jeszcze dogłębniej i przede wszystkich wychodzi z tego dużo mniej zdjęć. Na początku wiadomo, że trochę tego będzie, ale przy pierwszym oglądaniu zdjęć na komputerze zawsze odpadnie. Sesja była bardzo spontaniczna, bo początkowo zamierzałyśmy z siostrą po prostu pojechać na rower i cyknąć parę zdjęć. I rzeczywiście parę ich zrobiłyśmy, a efekty możecie zobaczyć poniżej.

sobota, 4 lipca 2020

O tym jak studia pożarły mój czas

Brzmi to trochę brutalnie, ale taka też jest prawda. Całkiem niedawno skończyła się sesja i tak jak wcześniej zapowiedziałam był to czas zerowej aktywności na blogu. Do tego ta cała sytuacja z pandemią jeszcze bardziej przyparła niektórych do muru.