sobota, 4 lipca 2020

O tym jak studia pożarły mój czas

Brzmi to trochę brutalnie, ale taka też jest prawda. Całkiem niedawno skończyła się sesja i tak jak wcześniej zapowiedziałam był to czas zerowej aktywności na blogu. Do tego ta cała sytuacja z pandemią jeszcze bardziej przyparła niektórych do muru.
Kierunek, który wybrałam nie jest zbyt łatwy, szczególnie dla kogoś, kto wcześniej nic chodził do technikum. Mówię tu o szkole ponadgimnazjalnej, związanej z elektrotechniką oraz elektroniką, ponieważ tego typu przedmiotów jest najwięcej. Czasem ciężko nadrobić różnicę wiedzy na ten temat, gdyż prowadzący traktują nas jakby każdy z nas już miał z tym do czynienia. Ja na przykład nigdy w życiu nie widziałam rezystora suwakowego czy innych podobnych rzeczy. Dlatego też poświęcam więcej czasu niż inni.
Pierwszy semestr zaczęliśmy od matematyki i informatyki. Mimo, że z infą miałam sporo problemów jakoś się udało. Później doszła elektrotechnika i o ile teoria i liczenia zadań poszło mi bardzo dobrze, to z praktyką teraz mam problem. Dodatkowo w trzecim semestrze pojawiły się laboratoria, czyli doświadczenia. Z tego typu zajęć wykonuje się sprawozdania. Nie jest to banalne, ale też nie jest jakoś super trudne, tylko pochłania czas. Nie można się zabrać do pisania dzień przed oddaniem. Za pierwsze zabrałam się kilka dni wcześniej i okazało się to być dla mnie idealne. Bo pierwszego dnia spędziłam 5 godzin pisząc sam wstęp, a gdzie jeszcze obliczenia, wykresy, wnioski. Tyle czasu zajęło mi dokładne przemyślenie zawartości tego wstępu, żeby nie było jak przepisane z książki, i dodanie rysunków ze wzorami, które robiłam od zera w edytorze internetowym. Zdecydowanie za bardzo skupiłam się na pierdołach. Potem przyszedł następny dzień i kolejny wieczór. Tutaj potrzebowałam jeszcze więcej czasu, bo trzeba było ogarnąć działanie excela, a konkretnie rysowania wykresów. Wydaje się to proste, ale początkowo nie wiedziałam jak zmienić dane na osiach. Kolejne dni to rozpacz i problem, bo moc użytkowa wyszła większa od maksymalnej, później okazało się, że nie potrzebnie się martwiłam, bo przecież błąd odczytu mógł się wkraść. Kiedy już oddałam wszystko, prowadzący kazał mi jeszcze poprawić wykresy, na szczęście to były tylko sprawy kosmetyczne. Ostatecznie udało mi się uzyskać bardzo dobrą ocenę z tego przedmiotu.
Oprócz sprawozdań, na każde laboratorium trzeba być przygotowanym, bo prowadzący może nas wyrzucić z sali. Więc kolejna rzecz na którą trzeba poświęcić czas. Dodatkowo doszedł mi jeszcze jeden język i kolejna wiedza do przyswojenia. Miałam nadzieję, że z niemieckim nie będę mieć już styczności, a tu proszę, jeszcze na studiach. Najgorsze, że przed sesją będę musiała się jeszcze na egzaminy uczyć, a teraz już nie mogę nic zrobić, bo jak tylko wracam z zajęć to trzeba się przygotować na następne. A po wakacyjnej przerwie, ciężko zacząć się czegoś uczyć, bo wiedza nie chce wchodzić, więc to wszystko jeszcze więcej czasu mi zajmuje.
Przez te całe studia nie mam czasu na nic, szczególnie na swoje zainteresowania. Nawet na pieczenie nie mam chwili, a kiedy już mam coś wolnego, to chcę tylko położyć się na kanapie i oglądać serial.  Nawet nowo kupiony aparat nie jest zbyt często używany, a szkoda, bo kosztował trochę pieniędzy i wolałabym aby był w użytku.
Brakuje mi jeszcze jazdy konnej. Niby w Poznaniu jest kilka stajni, ale albo cena jest wysoka, albo za daleko, ale przede wszystkim nie ma kiedy. Przez to wszystko nawet przestałam pisać, co uważam za sporą stratę, bo we wakacji nie napisałam ani jednego zdania.
Tak więc teraz to u mnie jest.Ciekawe kto dotrwał do końca tej pisaniny :D
Asia

1 komentarz:

  1. Nauka na studiach może zajmować wiele czasu, nie można jednak mówić, że to czas zmarnowany. Ta nauka na pewno zaowocuje na przyszłość, trzeba wykorzystać te lata jak najlepiej aby potem podjąć satysfakcjonującą pracę.

    OdpowiedzUsuń