sobota, 11 kwietnia 2020

Strefa dotyku naszego psa

  Wow, dopiero teraz, kiedy pojawia się post w następnym tygodniu, a a nie co dwa, czuję że mam bloga. Mam nadzieję, że powrót do cotygodniowego blogowania zostanie na dłużej. Dzisiejszy temat jest bardzo świeży i czekał na publikację tylko jeden tydzień, więc nie jest źle. A teraz przejdźmy do tematu.Zakupienie książki o masażu relaksacyjnym stała się impulsem do napisania tego posta. Kiedy już przyszła do mnie, trochę zaskoczyła mnie jej grubość. Nawet nie sto stron, więc za co ja zapłaciłam. Otóż, teraz stwierdzam, że to dobrze wydane pieniądze, a druga rzecz to to jest przecież książka o jednej technice masażu, a wiedza jest bardzo skondensowana. Wstęp trwa pół całej książki i jest całkiem przydatny. Później zaczynają się sposoby masażu. Tego nie da się pochłonąć na raz i od razu być specjalistą. Zanim zaczniemy, najlepiej jest poćwiczyć na pluszaku, a później przejść do psa.
  Postanowiłam także pomyśleć nad bezpieczną strefą dotyku naszego psa, czyli miejscach, gdzie lubi być głaskany. Przeczytałam kilka tekstów, jednak każdy pies jest inny. Nie możemy generalizować, w tym przypadku psy są jak ludzie, mają różne charaktery i lubią różne rzeczy. Żeby znaleźć takie strefy oczywiście kierowałam się tymi głównymi, o których ogólnie się mówi. Obserwując zachowanie psa szukałam takich miejsc.
  Pod obserwacją kryje się sprawdzanie reakcji psa. Tutaj polecam wam książkę, sygnały uspokajające. Właśnie pod jej kątem patrzyłam na mojego psa. Ostatnimi czasy z powodu koronawirusa miałam bardzo dużo czasu i właśnie dlatego pojawił się ten post. Wcześniej widziałam psa raz na tydzień, bo większość tygodnia spędzałam w Poznaniu. Teraz spędzam z nim coraz więcej czasu, codziennie. Zaczęliśmy uczyć się nowej sztuczki, mianowicie trzymania przedmiotów, wykonywać polecenia na odległość. Później przyszła książka i zaczęłam się zastanawiać jak to wpłynie na Roy'a.
  Od czego zaczęłam? W książce sporo jest napisane o początku pracy z masażem. Gdy zaczęłam testować głaskanie w miejscach przedstawionych w książce, zauważyłam, że nie zawsze pies czuł się komfortowo. Roy jest typem psa, który lubi być głaskany, ale nie jest bardzo namolny jeśli o to chodzi. Na poniższym zdjęciu przedstawiam strefy w których głaskanie przyjął z aprobatą.
A tutaj miejsca, których lepiej nie dotykać, bo Roy czuje się komfortowo.
Teraz można napisać instrukcję obsługi własnego psa. 
EDIT Wczoraj, czyli w piątek pierwszy raz udało nam się wykonać krótką sesję masażu. Także muszę powiedzieć, że jest progres, pies był zrelaksowany, ja spokojna, zobaczymy jak będzie dalej.
Asia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz