czwartek, 6 października 2016

Wilkowo

  Ten tydzień na szczęście był luźniejszy niż poprzedni. Przez to miałam więcej czasu aby dodać coś nowego na bloga. Naszły mnie nowe pomysły. Teraz mam w planie uszyć jakąś zabawkę, ale potrzebuję trochę fajnego i miękkiego materiału, myślę, że będzie to minky. Ale wracając do tematu posta, to przedstawiam wam nowy plan lekcji i zakładkę do kompletu.

niedziela, 2 października 2016

Ostatnia obroża

  Nie, nie jest to ostatnia obroża w moim życiu, tylko ostatnia dla mojej obecnej maszyny. Ledwo co dała radę. Ale jakoś się udało, a do nowej maszyny, jeszcze paru stówek brakuje, a w skarbonce jakoś kasa nie chce się mnożyć. Prezentuje się ona tak:

sobota, 1 października 2016

Jak kupić maszynę i krótka recenzja.

  Jak już zapewne Wiesz od niedawna zaprzyjaźniłam się z maszyną do szycia i wygląda na to, że to będzie dłuuga przyjaźń. Obecnie mam mały zastój, bo przyczyną jest (fanfary)... szkoła. Może ktoś by pomyślał, że jestem totalnym kujonem bo jak jestem w domu to na naukę poświęcam około 85 procent swojego czasu. Po prostu rządzi mną sumienie, które nie pozwala mi się nie nauczyć na coś, bo będzie mnie dręczyć. No to tyle jeśli chodzi o naukę. Przejdę teraz do mojej maszyny.

niedziela, 25 września 2016

Kosmetyczka

   Jak zwykle potrzeba czegoś do czegoś skłoniła mnie do uszycia kosmetyczki, moja poprzednia była zbyt mała żeby pomieścić wszystkie moje szpargały. Zastanawiałam się nad wypełnieniem jej czymś, ale ostatecznie ma tylko dwie warstwy, zewnętrzną, czyli kropki i wewnętrzną niebieski materiał, który posłużył mi do czapraka. Dużą i uciążliwą wadą tego niebieskiego materiału jest to, że potwornie się gniecie. A te kropki, to był mój pierwszy materiał jaki kupiłam, a zrobiłam z niego tyle pierdół, że oczopląsu można dostać.

sobota, 24 września 2016

O poranku

  Od kilku dni walczę z komarami w pokoju. Wszystkie okna są pozamykane, a te bestie wciąż przychodzą i nie wiem skąd się biorą. Przez nie właśnie jestem nie wyspana i nic mi się nie chce. Jeszcze na dodatek się rozchorowałam i przez cały tydzień męczę się z katarem i kaszlem :(.
   Nie jestem typem rannych ptaszków, więc wstawienie na wschód słońca jest dla mnie tragedią. Było ciężko, ale dało radę. Zamysł był taki aby dokładnie obczaić kiedy wschodzi słońce i od której strony. Miał to być wstęp do sesji z  koleżanką. Wcześniej jeszcze były mgły, ale wtedy mnie nie było w domu i tak jakoś się rozminęło. Wstałam o 5, a słońce wzeszło około czterdzieści minut później, więc obudziłam psa i łaziłam bez celu po podwórku.

   Na ogół fotografuję psa na podwórku, gdyż jest on bezwzględnie skupiony, ale mam nadzieję, że następnym razem się ogarniemy.