sobota, 24 września 2016

O poranku

  Od kilku dni walczę z komarami w pokoju. Wszystkie okna są pozamykane, a te bestie wciąż przychodzą i nie wiem skąd się biorą. Przez nie właśnie jestem nie wyspana i nic mi się nie chce. Jeszcze na dodatek się rozchorowałam i przez cały tydzień męczę się z katarem i kaszlem :(.
   Nie jestem typem rannych ptaszków, więc wstawienie na wschód słońca jest dla mnie tragedią. Było ciężko, ale dało radę. Zamysł był taki aby dokładnie obczaić kiedy wschodzi słońce i od której strony. Miał to być wstęp do sesji z  koleżanką. Wcześniej jeszcze były mgły, ale wtedy mnie nie było w domu i tak jakoś się rozminęło. Wstałam o 5, a słońce wzeszło około czterdzieści minut później, więc obudziłam psa i łaziłam bez celu po podwórku.

   Na ogół fotografuję psa na podwórku, gdyż jest on bezwzględnie skupiony, ale mam nadzieję, że następnym razem się ogarniemy.






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz