sobota, 28 stycznia 2017

Nowa obroża

  Do przetestowania nowej maszyny idealnie nadała się niedokończona obroża. Leżała w szufladzie już długi czas, kiedy poprzednia maszyna nie mogła sobie poradzić z taką ilością materiału. Ale wreszcie nadeszły jasne dni, niekoniecznie ciepło, bo na dworze jest przecież zimno. Zanim wszystko opowiem wspomnę tylko, że to chyba nie jest obroża półzaciskowa, tylko obroża typu martingale. Wcześniej już taką pokazywałam, tutaj.
  Ta obróżka jest nieco inna. Brak w niej regulatora, gdyż postanowiłam go zaoszczędzić, bo przecież będzie ją nosił jeden psiak. Zamiast półkola dodałam zwykłe koło, bo półkole było za ciężkie. Łączenia z ruchomą częścią obroży zostały zmienione z kół metalowych na ramki. Ale wcześniej sprawdziłam czy są one wystarczająco mocne, są. Dzięki temu taśma nie będzie się nieestetycznie zginać. Sam zacisk jest trochę mniejszy, a sama obroża większa. Z poprzednią miałam problem, bo Roy lubi czasem pociągnąć, na szczęście nie za często, ale było to dla niego na pewno niezbyt wygodne. Więc wszystko zostało zaplanowane. Prezentuje się ona tak:

Skoro mowa o obrożach, to tak jak prosiliście pojawi się DIY na taką obrożę, będzie to raczej taka zwykła, bez zacisku, na razie, a potem zobaczę. Postaram się zrealizować to w następnym tygodniu. Trzeba jeszcze dokończyć post o szydełkowaniu, bo będzie jeszcze druga część.

2 komentarze: